Wys³any: Sro Mar 15, 2006 10:27 pm Niewiarygodna historia
Hey !!!
Dziś mam bardzo dziwny temat do napisania. Pewien ratownik opowiedział mi historię, która wydarzyła się nad morzem i (ponoć) jest realna. A więc...
Jest lato, dwóch ratowników zostało zatrudnionych do pracy nad morzem. Zawsze, codziennie rano i wieczorem pływali motorówką i oznaczali strefy dla osób umiejących pływać jak i bojki. Któregoś dnia, wieczorem podczas wyciągania bojek zauwarzyli coś pod wodą. Jeden z ratowników wskoczył do wody, żeby sprawdzić co to jest i wyciągnął ludzkie ciało, zwłoki. Oboje bardzo sie tym przejeli, gdyż było to na ich kapielisku. Byli nad morzem pierwszy raz w życiu i bali się, że jeżeli policja się o tym dowie pójdą siedzieć. Postanowili przywiązać zwłoki do motorówki i "podrzucić" na inną plażę. Działo się to pod koniec sezonu. Obydwaj ratownicy do dziś nie wiedzą co stało sie z tamtym ciałem, a sami już nigdy nie pojechali nad morze do pracy jako ratownik. Są basenowymi ratownikami.
Moje pytania: Co Wy byście zrobili na ich miejscu? Czy dobrze postąpili? Czy mieliby kłopoty z prawem jeśli sekcja zwłok wykazałaby utonięcie?
powiadomil bym odpowiedni sluzby - zawsze osoba mogla "zejsc" po godzinach pracy - w nocy - mialem podobna sytuacje:
W zeszlym roku w nocy z piatku na sobote chlopaczki przyjechali na kapielisko i zrobili sobie imprezke, nawet nie zauwazyli ze brakuje wsrod nich jednego kolegi. Pojechali do domu. Nikt nic o niczym nie wiedzial. Jedyne co mnie zdziwilo jak w sobote rano przyszedlem do pracy to pozostawione rzeczy na plazy. Odrazu cos zaczalem podejzewac. Po krotkiej konsultacji ze wspolpracownikami powiadomilismy policje - ci straz pozarna(nurkow) zaczely sie poszukiwania - w pierwszy dzien nic nie znalezli dopiero na drugi dzien...po jakims czasie okazalo sie ze przyjechal z kumplami oblewac wlasnie co zdane prawo jazdy...
Jak dla mnie to postepowanie w/w ratownikow jest poprostu glupie.. To ze cialo zostalo znalezione na terenie kapieliska wcale nie swiadczy o tym ze do wypadku doszlo na nim podczas naszej sluzby lub wogole w okolicy. Czesto ciala potrafia byc odnajdywane w znacznych odleglosciach od miejsca nieszczesliwego zdarzenia. Ja na ich miejscu odrazu powiadomilbym odpowiednie sluzby a jesli nawet postanowili przeciagnac zwloki to dlaczego zostawili je w wodzie Jak dla mnie jest to zniewazenie zwlok i narazanie innych na szok zwiazany z ponownym ich znalezieniem (chyba ze sie nie znajda-co prowadzi do kolejnych skutkow zwiazanych z bycmoze prowadzana gdzies akcja poszukiwawcza i tym co czuje rodzina ). Wracajac do kwestii przeciagniecia ciala to jak juz do tego doszlo mogli przeciez zeznac ze znalezli je poza kapieliskiem i wydobyc a nie pozostawiac Naprawde jak dla mnie to wpelni nieodpowiedzialne zachowanie.. Pozdrawiam
...Wracajac do kwestii przeciagniecia ciala to jak juz do tego doszlo mogli przeciez zeznac ze znalezli je poza kapieliskiem i wydobyc a nie pozostawiac ...
jak by to powiedziec- nie mozesz przeciagac ciala - nie mozna wyciagac ciala na brzeg, trzeba je zostawic w miescu znalezienia az do czasu przyjazdu odpowiednich sluzb(jest to potrzebne do pracy prokuratury etc...) i wtedy odpowiedni sluzby zabezpieeczaja miejsce znalezienia i odpowiednie sluzby wyciagaja cialo...
Podobne historie słyszałem już kilka razy jako "żart zawodowy". Więc niewykluczone, że nie była to jedyna w historii polskiego ratownictwa tego typu sytuacja.
Trudno powiedzieć co by było, gdyby powiadomili o tym policję. Na pewno istotny wpływ miałyby wyniki sekcji zwłok (czy przyczyną zgonu było utonięcie, przybliżona godzina, ewentualny poziom alkoholu lub innych substancji toksycznych w organiźmie), następnie zeznania świadków (może denat był widziany po raz ostatni jeszcze w noc poprzedzającą wydobycie). Ponadto ciało mogło oczywiście się "przemieszczać" w wodzie.
Tak więc ratownicy musieli by mieć wyjątkowego pecha, aby za to "iść siedzieć". Istnieje wprawdzie ryzyko, że mogliby być targani po sądach i stracić trochę nerwów i pieniędzy na papugę. Jednak podejrzewam, że skończyło by się to na jedym, bądź kilku rutynowych zeznaniach na komisariacie. No i oczywiście o ile sumienie byłoby czystsze.
Inna kwestia to co by było, gdyby ich przedsięwzięcie wyszło na jaw ?
Dodatkowo mogliby odpowiadać za zbezczeszczenie zwłok, a co jeśli by ciała już nie odnaleziono ? Generalnie pozbywanie się zwłok budzi na ogół spore podejrzenia.
zostając ratwonikiem i godząc się na wykonywanie zawódu ratwonika powinno się wymagać odpowiedzialności i konsekwencji w tym co się robi, i jeśli to prawdziwa historia to piwinni powiadomić odpowiednie służby
Baju baju... pierwszy rok nad morzem i pływali motorówką ....
Zastanawiam się czy nie zamknąć tematu... bajki to nie to forum...
baca
Może i coś przekręciłem a może mój kolega. Niewiem na 100% czy to bajka czy nie, ale byłem ciekaw waszego zdania. Chyba zmienię temat. A podobne sytucje mogą się zdarzyć, różni są ludzie czytając dzisiejszą prasę.
Powracając do tematu: A jeśli człowiek by utonął na ich kąpielisku? Przecież ratownik nie może mieć oczu skierowanych na wszystkie strony.
Wiele zalezy od samej sytuacji.. Jesli nie mozemy stwierdzic kiedy do zdarzenia doszlo to byc moze jest szansa na uratowanie bo nie da sie wykluczyc ze wypadek mial miejsce niedawno i w tej sytuacji wydobycie ciala na brzeg jest w pelni uzasadnione.. Innym argumentem przemawiajacym za tym jest problem "zgubienia" ciala. Wiem ze to moze dziwnie brzmi ale nad morzem w odroznieniu od jeziora ruchy wody sa znaczne i takie zwloki latwo stracic pozostawiajac je samym sobie na dnie (dodatkowo nie sadze zeby szczegolowa analiza w miejscu znalezienia byla konieczna gdyz jak juz wczesniej wspominalem istnieje duze prawdopodobienstwo ze zdarzenie nastapilo w innym miejscu i w tym momencie wystarczaja zeznania ratownikow oraz ewentualnych swiadkow). Najwieksze znaczenie ma sekcja zwlok.
W tym roku mialem przypadek w ktorym po okolo 10 min morze przesunelo cialo o ok 20 m (w tym przerzucajac zwloki przez falochron ).. Na dwa znalezione ciala w okolicy mojego miejsca pracy ani jedno nie pozostalo w wodzie i nikt nawet nie wspomnial o takiej powinnosci nie mowiac juz ze zaden prokurator czy specjalista sie nie pojawil (a zwloki dodatkowo musialy jeszcze polezec na plazy przez dwie godziny..). Pragne podkreslic iz opisuje sytuacje znad morza Pozdrawiam
i wtedy odpowiedni sluzby zabezpieeczaja miejsce znalezienia i odpowiednie sluzby wyciagaja cialo...
w jaki sposob zabezpieczaja??
a chociaz by w taki sposob zabezpieczaja miejsce znalezienia zwlok, ze zaznaczaja na brzegu w lini prostej od zwlok znajduujacych sie w wodzie miejsce k ktorym to owe zwloki byly znalezione. Zwloki sa wyciagane na brzeg, robione sa zdjecia etc(prezez prokuratora), wstepne ogledziny no i zabierane z miejsca zdazenia - poznije w takowym miejscu(zaznaczonym) prowadzone sa dalsze ewentualne postepowania wyjasniajace zdazenie.
Wiek: 40 Do³±czy³: 29 Mar 2005 Posty: 336 Sk±d: Kostrzyn nad OdrÄ…
Wys³any: Czw Mar 16, 2006 11:33 am
Tak prokurator przyjedza schodzi pod wode i robi zdjecia....nakreca film
Hm....tak w ogole to mala dygresja....czy cialo miejscu zdarzenia oglada prokurator czy raczej lekarz sadowy? Zreszta w tym temacie mysle niezastapiony bylby kolega Jarek ale on sie chyba na nas obrazil. Polskie realia to nie jest amerykanski film kryminalny.
_________________ Zawsze powinieneś przerwać CPR po drugim Au!ze strony pacjenta
ratownik nie ma prawa podejecia decyzji czy dana osoba nie zyje chyba ze sa wyrazne slady smierci (procesy gnilne), jesli takich nie ma to ma obowiazek podjecia akcji ratunkowej a ta podejmie na plazy wiec cialo trzeba wyciagnac z wody
nie takie rzeczy sie dzieja na naszym morzu. myslisz ze ludzie, ktorzy biora sprzet z wypozyczalni maja jakies obeznanie??
Gdzie ratownik będąc pierwszy rok nad morzem dostaje służbową motorówkę chyba że pływali na własnej A może ja pracowałem nie nad "tym samym morzem"
Baju baju... pierwszy rok nad morzem i pływali motorówką ....
Zastanawiam się czy nie zamknąć tematu... bajki to nie to forum...
Wydaje mi sie ze w tym temacie nie powinnismy sie zastanawiac nad autentycznoscia zdarzenia a nad samym faktem (teoretycznego lub nie) jego zaistnienia. Jakby kolega DeVu napisal ze ratownicy Ci mieli doswiadczenie w obsludze sprzetu motorowodnego nad morzem to nie sadze aby wypowiedzi w tym temacie zmienilyby sie (zreszta jasli juz tak bardzo nam zalezy na prawdziwosci otoczenia zdarzenia to mozna zalozyc iz chlopaki pracowali przez 2 miesiace nad morzem i przez pierwszy byli intensywnie szkoleni jako sternicy a do opisanej sytuacji doszlo jak juz sami plywali np pod koniec drugiego miesiaca ). Istotne jest zachowanie sie w podobnej sytuacji niezaleznie od tego czy ta prezentowana byla autentyczna czy nie i wokol tego watku obraca sie nasza dyskusja wiec rozterki zwiazane z usunieciem tematu nie sa dla mnie do konca zrozumiale.. Pozdrawiam
PS Dodatkowo sam autor tematu napisal o przedstawionej historii:
DeVu napisa³/a:
(ponoć) jest realna
co jednoznacznie nie wskazuje nam na jej autentycznosc..
Nie mo¿esz pisaæ nowych tematów Nie mo¿esz odpowiadaæ w tematach Nie mo¿esz zmieniaæ swoich postów Nie mo¿esz usuwaæ swoich postów Nie mo¿esz g³osowaæ w ankietach