Odpowiadam z pierwszej ręki, będę miał niewątpliwą przyjemność kierować plażą w Mrzeżynie.
Różnica jest tylko taka, że od początku ekipa będzie zgrana, a nie będzie musiała się jakoś strasznie docierać, szczególnie wieczorami... co do zeszłego sezonu - był żenujący i tu chyba zdań nie ma podzielonych. Z mojej perspektywy dopiero w sierpniu nabrało to całe przedsięwzięcie jakiegoś kształtu, ale to jeszcze nie było to, czego nauczyłem się w Łebie w roku 2006 (ukłony w stronę Pana Jacka L. oraz Dariusza W.). Po tym co napisałem w ostatnim zdaniu, też nie chciałbym zostać źle zrozumiany i wzbudzić jakiejś nie potrzebnej wrzawy. Nie mam zamiaru z "prowincjonalnej plażyczki" jaką jest Mrzeżyno robić Kołobrzegu czy Łeby (tzn. może i chciałbym ale jestem realistą…). Będę jednak starał się propagować sportowy styl życia i pracy, trochę więcej pływania, troszkę mniej biegania i kosztem niezapowiedzianych „pozorek” (których z mojej dysponowanie było w 2009 moim największym błędem) … tak więc kosztem tych nieszczęsnych „pozorek” widziałbym raczej po prostu (niekoniecznie) schematyczne ćwiczenia doskonalące techniki ratownictwa w wodzie, jak i udzielania pomocy na lądzie. Jak zwykle i to się nie zmieni, jestem pierwszy w wodzie na rozpływach!
Mógłbym tak gadać o tym w nieskończoność, a mam zdecydowanie ważniejsze rzeczy do roboty niż „siedzenie” na forum. Pozdrowienia dla Waji, którego niestety nie będzie w Mrzeżynie , powodzenia, ratuj tam życia w Aglomeracji Wrocław. Równie duże pozdr dla Piotra U. (powodzenia na kursie SRW/MI) oraz reszty ekipy która będzie pilnowała bezpieczeństwa na plaży strzeżonej (i nie) w „Mrzeżynie 2010”. Skoro zrobiłem z tego koncert życzeń, „pojadę” po całości. Pozdrawiam przyszłych instruktorów WOPR (do dwóch Grześków – do zo w Tamie ) oraz pozdrawiam ekipę Śląskiego WOPR z wietrznicy A w tym roku. Pozdr Panocki i Panie oczywiście ) zabieram się za pisanie pracy instruktorskiej, więc zajrzę dopiero wieczorem późnym, a ogólnie do zobaczenia za tydzień. Ostatni raz...
....pozdrawiam, Wojciech Oleszko
Będę jednak starał się propagować sportowy styl życia i pracy, trochę więcej pływania, troszkę mniej biegania i kosztem niezapowiedzianych „pozorek” (których z mojej dysponowanie było w 2009 moim największym błędem)
Ja bym nie chciał, żebyś mi się wcinał w mój styl życia i pracy. Może dlatego wybrałem takie kąpielisko, gdzie ludzie się nie spinają, wykonują swoją robotę na plaży i nikt nie ingeruje co kto robi po pracy czy przed pracą.
Nikt z turystów przez to nie ucierpiał na zdrowiu a my nie musimy się sprawdzać co potrafimy. Po prostu wiemy po co tam jesteśmy i znamy swój zakres obowiązków.
A tak na marginesie....czy ratownikom [medycznym] też robicie "pozorki" w postaci omdleń, użądleń i skaleczeń?
pistash, każde kąpielisko rządzi się swoimi prawami dlatego życzę Wam dużo biegaczy, pływaków i pozorantów w 2010 roku Bezpieczeństwo najważniejsze
DeVu Dokładnie. Ok może prowadzić takie coś ale nic z przymusu. Jeśli ktoś chce się podtrenować to proszę bardzo ale na zasadzie ćwicz bo Cię zwolnię, to nie w tę stronę droga. To nie jest obóz sportowy.
Doczya: 15 Sie 2007 Posty: 124 Skd: Stargard Szczec.| Lwów
Wysany: Pon Cze 14, 2010 8:49 pm
Nikt chyba nie pisał o tym, że takie ćwiczenia jakie zaproponował kolega będą przymusem. Jestem zdania jednak, że każdy ratownik musi utrzymać stale kondycję fizyczną, a praca nad morzem świetnie się do tego nadaje. Tego typu ćwiczenia są również świetną formą nauki. Przyznaję, że sporo się nauczyłam mi. jak postępować na falochronach, czy dodatkowe sposoby uwolnienia się z uchwytu (takie, których mnie nie uczyli na kursie). A to wszystko na takich właśnie ćwiczeniach przed pracą (ew.podczas pracy w czasie nieciekawej pogody) Do tego wszystkiego dodam jeszcze, że buduje to dyscyplinę w grupie i w samym sobie. Wysiłek fizyczny może przynieś tylko korzyść, dlatego panowie nie krytykujcie, fajna inicjatywa. Pozdrawiam gorąco i życzę spokojnego sezonu.
Wiek: 33 Doczya: 24 Pa 2007 Posty: 149 Skd: zielona góra
Wysany: Pon Cze 14, 2010 9:40 pm
Jak się robi ćwiczenia przed i po pracy to źle, jak się robi w trakcie pracy też źle, jak się w ogóle nie robi to jeszcze gorzej... najłatwiej krytykować wszystko od każdej strony. Osobiście nawet jak to ma byc przymus wolę przyjść parę razy przed pracą przeprowadzić parę akcji i nabrać zaufania do ludzi, z którymi mam pracować, zobaczyć co potrafią. Bo dopóki pracowałam od 9 rano jak jeszcze nie było ludzi był czas, żeby potranować, ale w momencie gdy pracować będziemy od 10 to przypuszczam, ze będzie trzeba ludzi wyganiać sprzed stanowiska, żeby do morza był dostęp. Poza tym sądzę, że przyjście czasem pół godziny wcześniej to nie taki wielki problem, a jak jeszcze zrobi się to w formie rywalizacji między stanowiskami raz na jakiś czas to jest co wspominać potem, człowiek ma wtedy większą mobilizację, lekką presję - nie dziala na takim luzie, nie raz przy akcji z łodzią zdarzyło się wiosła połamać i zawsze ekipy mimo to dopływały na rozpływaniu Dodatkowo turyści widząc takie pozorowane akcje, widzą, ze nie "obijamy się ciągle" jak wielu z nich sądzi, tylko nabierają do nas troche więcej zaufania i respektu. Nie chodzi mi tu o codzienne przymusowe akcje (o czym nie było mowy w wypowiedzi, do której wszyscy się tak przyczepili), ale o swego rodzaju trening, który utrzymuje nas w kondycji, integruje, uczy "nowych" nad morzem a wielokrotnie bawi:)
_________________ Ból związany z samodyscyplinowaniem się, nie jest nigdy tak duży jak ból wynikający z rozczarowania i porażki
Nikt chyba nie pisał o tym, że takie ćwiczenia jakie zaproponował kolega będą przymusem
Ale da się to wywnioskować z wypowiedzi. Przeczytajcie parę razy.
malina. napisa/a:
Jestem zdania jednak, że każdy ratownik musi utrzymać stale kondycję fizyczną
Dobrze, że nie wszyscy mają taki pogląd, bo to by była tragedia. A ja jestem zdania, żeby każdy się sobą interesował i nie ingerował w czyjeś sprawy. Po to są egzaminy na kursach, po to są weryfikacje, żeby człowiek mógł się skupić na pracy - a nie zostać sprawdzany.
malina. napisa/a:
praca nad morzem świetnie się do tego nadaje
Dokładnie. Ale czy jezioro i pływalnia już się nie nadają?
malina. napisa/a:
Wysiłek fizyczny może przynieś tylko korzyść, dlatego panowie nie krytykujcie, fajna inicjatywa.
Nie krytykuję ćwiczeń prowizorycznych, które zostały tutaj opisane. Jestem po prostu przeciwny jakimkolwiek "propagowaniem sportowego stylu życia i pracy" bez zgody poszczególnych ratowników.
shopek napisa/a:
Jak się robi ćwiczenia przed i po pracy to źle, jak się robi w trakcie pracy też źle
Nikt nie napisał, że źle. Nie mam nic przeciwko temu, sam podczas pracy korzystam z tego typu ćwiczeń. Nad morzem to normalne.
shopek napisa/a:
Osobiście nawet jak to ma byc przymus wolę przyjść parę razy przed pracą przeprowadzić parę akcji i nabrać zaufania do ludzi, z którymi mam pracować, zobaczyć co potrafią
Cóż, każdy z Nas jest inny a ja sobie nie dam wejść na głowę. Jeżeli nie masz zaufania do osób z którymi pracujesz, to może rzeczywiście wszyscy powinni codziennie skakać i biegać...albo zmienić otoczenie. A może przygotowujecie się do Mistrzostw Nivea WOPR?
To by było na tyle, jeżeli chodzi o tą pierwszą stronę medalu.
Orzeł:
pistash napisa/a:
jestem pierwszy w wodzie na rozpływach!
I to mi się podoba. "Prawdziwy przywódca nie pcha ludzi przed sobą a sprawia, że podążają za nim."
shopek napisa/a:
jak jeszcze zrobi się to w formie rywalizacji między stanowiskami raz na jakiś czas to jest co wspominać potem, człowiek ma wtedy większą mobilizację, lekką presję - nie dziala na takim luzie, nie raz przy akcji z łodzią zdarzyło się wiosła połamać i zawsze ekipy mimo to dopływały na rozpływaniu
Jak najbardziej! U nas praktykują to tylko chętne osoby (nie wszyscy mają ochotę i chęci ale chociaż raz każdy spróbował) - mamy czasem mini zawody
Wiek: 42 Doczy: 15 Cze 2005 Posty: 883 Skd: Bognor Regis - UK
Wysany: Sro Cze 16, 2010 4:08 pm
DeVu napisa/a:
mamy czasem mini zawody
rozumiem ze mowa o Mielnie. te mini zawody to akurat swietny pomysl Pana Leszka P. Bez zadnego przymusu ludzi co tydzien czy co dwa staraja sie z calych sil wygrac zlote kalesony. jesli komus zalezy na wygranej to sam bedzie sie przygotowywal do tej imprezy i nikt nie musi mu sterczec nad glowa. co wiecej Ci ktorzy pokaza sie na tych Mielenskich zawodach maja szanse na Mistrzostwa Nivea WOPR a tam to juz na amotorow niedzielnego plywania nie ma miejsc. proponuje kopiowac ten pomysl a nie zmuszac do wstawania o 7 rano bo komus sie ubzduralo ze wszyscy chca biegac o tej godzinie...
ps. wdziecznosc plazowiczek za wygranie zawodow...bezcenna
_________________ Moje motto na ten rok - koko bongo i do przodu!!
Wiek: 33 Doczya: 24 Pa 2007 Posty: 149 Skd: zielona góra
Wysany: Sro Cze 16, 2010 7:27 pm
ja tylko bym chciała się odnieśc do zaufania jeszcze... niestety nie jest tak, że co roku pracuje się w stałym składzie, więc wolę się na paru rozpływaniach przekonać co kto potrafi, żeby mieć pewność, że w razie akcji "będę miała kogoś za plecami" a co do starszych wież, to niestety często w wielu miejscach słyszałam tekst "jak zostaniecie starszymi to też nic nie będziecie musieli"... i gadaj tu z takim ;/
_________________ Ból związany z samodyscyplinowaniem się, nie jest nigdy tak duży jak ból wynikający z rozczarowania i porażki