Nie bylo Cie przy tym, to nie oceniaj. Poza tym stres robi swoje i nie zawsze wtedy dzialamy racjonalnie. Zdarza sie. Na szczescie wszystko dobrze sie skonczylo. I to jest najwazniejsze :)Wszyscy jednak powinnismy wyciagnac z tej historii wnioski.
Pozdrawiam
_________________ >> Rzuć mnie wilkom na pozarcie, a wrócę dowodząc watahą... <<
Nie bylo Cie przy tym, to nie oceniaj. Poza tym stres robi swoje i nie zawsze wtedy dzialamy racjonalnie. Zdarza sie. Na szczescie wszystko dobrze sie skonczylo. I to jest najwazniejsze :)Wszyscy jednak powinnismy wyciagnac z tej historii wnioski.
Pozdrawiam
Hej:)
I tu masz wielka racje, kazdy jest madry do poki sam sie nie przekona jak to jest w takiej chwili.
POZDRAWIAM
Oczywiście nie było mnie tam i również uważam, że stres w tym wypadku działał na niekorzyść. Ale zaprzeczyć też nie można, że ryzykowanie życia swojego, tonącego, a później następnych ratowników którzy musieliby reagować w przypadku naszego niepowodzenia jest bezmyślnością w najdelikatniejszym określeniu. Po to przechodzimy wszystkie kursy i szkolenia, żeby nie pakować siebie i innych w niepotrzebne kłopoty...
Ale zaprzeczyć też nie można, że ryzykowanie życia swojego, tonącego, a później następnych ratowników którzy musieliby reagować w przypadku naszego niepowodzenia jest bezmyślnością w najdelikatniejszym określeniu.
Kolezanka nie zaczela sie topic 50 m od brzegu. Z tego co opisuje podplyniecie do goscia i chwycenie go bylo bez zarzutu. Swoja prace wiec wykonala. To, co sie stalo pozniej to byl wypadek, a te sie zdarzaja. Czy uwazacie, ze czlopak w takiej sytuacji mialby wieksze szanse?? Moze po prostu wiecej szczescia.
"Tonacy" ryzykuje juz w momencie wejscia do wody przy czerwonej fladze. Wychodzac z zalozenia, ze kapiel jest zabroniona (w wodzie nie jest bezpiecznie), dotyczy to wszystkich, takze ratownikow. Czyli juz na starcie mozemy stwierdzic, ze wysokie fale i silne prady wsteczne dyskwalifikuja wszelkie akcje ratownicze.
Agacior napisa/a:
Po to przechodzimy wszystkie kursy i szkolenia, żeby nie pakować siebie i innych w niepotrzebne kłopoty...
Mnie tez na kursie na mlodszego nauczyli, ze nalezy trzymac sie z daleka od wody
Pozdrawiam
_________________ >> Rzuć mnie wilkom na pozarcie, a wrócę dowodząc watahą... <<
wywyjec, nie zrozumiałyśmy się. Być może akcja została wykonana prawidłowo i zgadzam się, że przy wyciąganiu tonącego nie ma różnicy czy jest to ratownik czy ratowniczka. Jeżeli obsługa kołowrta jest do dupy to nawet sam Chuck Norris byłby pod wodą. Mnie tylko zastanawia dlaczego spośród dwóch osób przeciwnej płci popłynęła dziewczyna, która (nie da się zaprzeczyć) jest słabsza od faceta, stwarzając tym samym większe zagrożenie niepowodzenia. Do szelek zawsze wybiera się najlepszego pływaka. W tym wypadku powinien to być chłopak...
wywyjec napisa/a:
Mnie tez na kursie na mlodszego nauczyli, ze nalezy trzymac sie z daleka od wody
Nie wiem kogo miałaś na myśli pisząc "też"
A może sobie kursy pomyliłaś...
Mnie tylko zastanawia dlaczego spośród dwóch osób przeciwnej płci popłynęła dziewczyna, która (nie da się zaprzeczyć) jest słabsza od faceta, stwarzając tym samym większe zagrożenie niepowodzenia.
O to trzebaby zapytac szefa wiezy, a nie zarzucac kolezance lekkomyslnosc. Cos sie tam im "posypalo", to fakt, ale czy nalezy zwalac cala wine na kolezanke.
Agacior napisa/a:
zgadzam się, że przy wyciąganiu tonącego nie ma różnicy czy jest to ratownik czy ratowniczka.
Sama sobie przeczysz.
Pozdrawiam
_________________ >> Rzuć mnie wilkom na pozarcie, a wrócę dowodząc watahą... <<
Wiek: 35 Doczy: 07 Maj 2006 Posty: 39 Skd: Kozienice City
Wysany: Pon Wrz 04, 2006 5:47 pm
Agacior nie jest to do konca prawda
większość ludzi ciagnących linke chce zrobic to najszybciej jak potrafią ...
faktem jest to że ściągają cie w wode ...
ale nie jest to prawdą że NIE DA SIE aby glowa byla nad wodą ;]
ja znam 2 techniki trzymania poszkodowanego
1 łapiesz go "od tyłu" na wysokości klaty
2. Łapiesz za ręce
w obu przypadkach jest mozliwe aby glowa była ponad wodą (wyciąganego jak i wyciągającego)
jak na fotce dodanej
aby to sie udało trzeba mieć silne mięśnie brzucha...
niebieskie - woda
szare - wytworzona siła nośna
w praktyce nie jest to niewiadomo jaka siła ...
ale powinna wystarczyć aby głowa była ponad wodą ;]
O to trzebaby zapytac szefa wiezy, a nie zarzucac kolezance lekkomyslnosc. Cos sie tam im "posypalo", to fakt, ale czy nalezy zwalac cala wine na kolezanke.
Myślę, że dalsza dyskusja nie ma sensu, bo mimo, że przyznałaś mi racje drążysz temat. Rozumiem - duma. Ale mi chodziło tylko o to dlaczego "coś się posypało", bo mówiąc szczerze bardzo sceptycznie odnoszę się do całej opowieści. Niestety, jak widać, główna zaintereswoana nie zamierza niczego wyjaśniać osobiście. Dobrze, że przynajmniej ma dobrego rzecznika.
Tym miłym akcentem zakończe dyskusje, bo stajemy się monotematyczne...
vielki, wcale nie twierdze, że nie da się wyciagnąć ratownika i poszkodowanego bez ciągnięcia go pod wodą. Wręcz przeciwnie. Wiem, że się da, bo naprawdę dużo razy to ćwiczyłam z pozytywnym skutkiem. Jednak gdy jest to robione za szybko, to ciało stawia za duży opór przez co tworzy się nad głową ratownika i ratowanego "garb" wody, który uniemożliwa wziecie oddechu... Myślę, że się zrozumieliśmy
IMHO zarzucanie komukolwiek i czegokolwiek w tej sytuacji jest bez sensu
Jeśli już tak dokladnie to analizujecie to zacznijcie od tego dlaczego MR był bez RW, dlaczego w momencie wejscia do wody Ewelinki przy kolowrocie nie bylo nikogo (jak rozumiem z tego co napisała). To poprostu był "spontan". Człowiek się topi, jestem ratownikiem, znam sytuację (brak wsparcia),szybka decyzja i działam, w tym wypadku- biegnę. Ryzyko wpisane w zawód. Sytuacja była taka a nie inna i akcja była przeprowadzona w taki sposób.
To czego uczyli na kursach to nie wszystko. Bo gdy ktos się topi to nie ma z nami instruktora, ale za to sa emocje, stres i bardzo mało czasu. Akcje ratownicze przeprowadzone książkowo to tylko jakis mały % wszystkich bo zawsze coś bedzie zrobione "inaczej niż uczyli"
Gratulacje dla bohetrki tej historii
_________________ Młode Wilki zawsze razem będą szły ku przeznaczeniu...
. Niestety, jak widać, główna zaintereswoana nie zamierza niczego wyjaśniać osobiście. Dobrze, że przynajmniej ma dobrego rzecznika
a co ja mam tu wyjasniac!!!! ze nie powinnam wskakiwac po tego topielca??? ze powinnam czekac az łaskawie moi "koledzy" przybiegna za jakies moze 5 min?? Jak wspominałam były straszne duze fale itp widzałam tego lepka jeszce dobrze, a jak bym zaczekała na tych ratownikow a on by juz poszedł na dno ??? to kogo by była winn?? no oczywiscie ze moja ?? nie tamty ratownikow bo ja miałm wtedy patrol.
Twierdze ze dobrze postapiłam wskakujac do wody po tego topielca . Sadze z e w tym przypadku nie ja zawiniłam tylko ratownicy ktorzy mnie sciagali to nie była moja pierwsza akcja na morzu w kołowrocie. za kazdym razem jak wchodziłam w kołowrut to mnie dobrze sciagali tylko własnie przy tym przypadku cos wyszło nie tak. Ja jestem ciekawa co ty bys zrobiła w takim przpadku jak sama napisałas wczesniej ze stres robi swoje:):)
POZDRAWIAM
Cytat:
IMHO zarzucanie komukolwiek i czegokolwiek w tej sytuacji jest bez sensu [/shadow]
[shadow=red][shadow=darkred][shadow=white]
Jeśli już tak dokladnie to analizujecie to zacznijcie od tego dlaczego MR był bez RW, dlaczego w momencie wejscia do wody Ewelinki przy kolowrocie nie bylo nikogo (jak rozumiem z tego co napisała). To poprostu był "spontan". Człowiek się topi, jestem ratownikiem, znam sytuację (brak wsparcia),szybka decyzja i działam, w tym wypadku- biegnę. Ryzyko wpisane w zawód. Sytuacja była taka a nie inna i akcja była przeprowadzona w taki sposób.
To czego uczyli na kursach to nie wszystko. Bo gdy ktos się topi to nie ma z nami instruktora, ale za to sa emocje, stres i bardzo mało czasu. Akcje ratownicze przeprowadzone książkowo to tylko jakis mały % wszystkich bo zawsze coś bedzie zrobione "inaczej niż
Gratulacje dla bohetrki tej historii
Dzieki sadze ze ty bys tak samo postapił jak ja :):)
Ci co mieli kidykolwiek jakąs akcje to wiedza ze w takiej chwili nie mysli sie co było na głupik kursie i co ja mam pokoleji zrobic z godnie z ksiazką!!!
Mysli sie tylko o tym jak doplynoc do tonącego i wrocic z nim do brzegu.
ja własnie tak zrobiłam i jestem dummna z tego bo jestem teraz pewna ze jestem dobrym ratownikiem wiem ze ucza nas ze PREDEWSZYSTKIM WLASNE BEZPIECZENSTWO.