Wys³any: Pi± Maj 11, 2012 10:48 am Problem z pewnym "ratownikiem"
Witam.
Tak jak w temacie, mamy problem z jednym z kolegów z pracy. Gość pracuje z nami i według opinii reszty naszej ekipy jak i mojej ma on kompletny brak pojęcia o ratownictwie. Praca z nim to istna katorga i strach delikatny bo możesz liczyć tylko na siebie. Co gorsza ma on uprawnienia które dostał z urzędu czyli kończył RW przed rokiem 2007 i dostał pełne "zawodowstwo" od ręki, a ostatni raz jako ratownik pracował 20lat temu. Czy można coś z tym zrobić, zgłosić WOPR? bo rozmowa z szefostwem nie daje rezultatów, ma on po prostu dobre "plecy".
Cóż mogę powiedzieć by was nie urazić .Jesteście słabą ekipą skoro nie potraficie przekazac swojej wiedzy , umiejętności koledze który tak jak twierdzisz pracował 20 lat temu i nie ma pojęcia o ratownictwie .
Mateo BAD - Bardzo Aktywny Działacz Ratownik WOPR
Wys³any: Pi± Maj 11, 2012 1:40 pm Re: Problem z pewnym "ratownikiem"
goldiaszek napisa³/a:
mamy problem z jednym z kolegów z pracy. Gość pracuje z nami i według opinii reszty naszej ekipy jak i mojej ma on kompletny brak pojęcia o ratownictwie. Praca z nim to istna katorga i strach delikatny bo możesz liczyć tylko na siebie.
Mówimy o osobie, która olewa pracę i ma wszystko w nosie, czy o osobie, która ze względu na swoje lata ma trudności z obserwowaniem turystów i reagowaniem?
Mateo BAD - Bardzo Aktywny Działacz Ratownik WOPR
DeVu, na jedno wychodzi w sumie. Bo jak tyle lat nie siedzisz na bierząco w temacie to wtedy nawet nowy MR umie więcej(sory, ale wtedy to chyba tylko koło ratunkowe było i sam ratownik...)
Młody kolego , 20 lat temu nie było samego koła i ratownika. Był sprzęt taki sam jak i obecnie, a nawet więcej gdyż gestorami obiektów byli zazwyczaj ludzie z bogatym doświadczeniem ratowniczym i dbali o dobre wyposażenie. Natomiast sami ratownicy reprezentowali o niebo większe umiejętności niż obecnie (patrz programy na młodszego rat. i ratownika wtedy obowiązujące , a obecne).
Powyższa opinia trochę odbiega od tematu, ale szlag mnie trafia jak "nowi" ratownicy po tzw. reformie z bogatym rocznym czy dwuletnim doświadczeniem wyrażają różne opinie nie mając o tym pojęcia. Piszę to z perspektywy bycia gestorem pewnego kąpieliska od 22 lat.
Natomiast sami ratownicy reprezentowali o niebo większe umiejętności niż obecnie (patrz programy na młodszego rat. i ratownika wtedy obowiązujące , a obecne).
Powyższa opinia trochę odbiega od tematu, ale szlag mnie trafia jak "nowi" ratownicy po tzw. reformie z bogatym rocznym czy dwuletnim doświadczeniem wyrażają różne opinie nie mając o tym pojęcia.
s.o. nie wysilaj się. Młodzi i tak nie zrozumieją. Mój kurs na młodszego (lata 1976/1977) trwał 90 godzin (część basenowo wykładowa) + 14 dniowy obóz szkoleniowo-zaliczeniowy na styku jeziora i morza + egzamin. Razem coś ponad 200 godzin.
Na egzamin wstÄ™pny przychodziÅ‚o po 80 osób, zdawaÅ‚o 50, a na kurs dostawaÅ‚o siÄ™ 30 najlepszych. Z nich zdawaÅ‚o 90 % i stawaÅ‚o siÄ™ MR – do pracy na kÄ…pieliskach do ukoÅ„czenia 18 roku życia. Do dzisiaj mojemu Instruktorowi z tego kursu kÅ‚aniam siÄ™ za każdym razem w pas.
Przy dzisiejszych 24 MR + 32 RW + 24 RWÅš + 24 RWM + 8 RWB = 112 godzin – te 200 godzin to byÅ‚a potÄ™ga wiedzy i umiejÄ™tnoÅ›ci.
Teraz 256 godzin kursowych (ładnie nazywanych godzinami kontaktowymi) łącznie to w WOPR czas kariery od młodszego ratownika do instruktora (+ 66 godzin KPP). O tempora o mores.
Pozdrawiam
Tempora mutantur et nos mutamur in illis
Ratowniczy Dziadek Jarek
Zgadzam się, obecni młodzi ratownicy ledwo co puścili się kiecki matki i palcem ich dotknąć nie można, a co dopiero zagonić do konkretnej roboty. Zmieniły się czasy, zmienił się sposób wychowania, natomiast nie powinien zmienić się szacunek dla osób, które przepracowały dobre kilka/kilkanaście sezonów, zaczynając nie raz od czyszczenia BL-ki szczoteczką do zębów czy konkretnego treningu. Kiedyś jak ktoś nie dawał rady, pakował torby i jechał do domu. Dzisiaj młodszy pójdzie do przełożonego z płaczem w oczach, pościemnia jacy to koledzy źli i tyle mu zrobić można. Oczywiście nie uogólniam, zawsze są wyjątki w jedną czy drugą stronę.
Jarek R.,
Dzięki za poparcie mojego postu. Długo tolerowałem różne wypociny, ale w pewnym momencie "nie zdzierżyłem"
Pozdrawiam Stanisław Ochota
DeVu, na jedno wychodzi w sumie. Bo jak tyle lat nie siedzisz na bierząco w temacie to wtedy nawet nowy MR umie więcej(sory, ale wtedy to chyba tylko koło ratunkowe było i sam ratownik...)
Nie wychodzi na jedno tylko to są dwa różne bieguny. Jak można porównywać lesera do osoby, której wystarczy parę rzeczy przypomnieć i pokazać, bo nie ma wprawy?
W mojej krótkiej karierze pracowałem z różnymi "dziadkami". Jedni mieli wszystko w nosie, odbębniali 8h siedząc w jednym miejscu (zazwyczaj była to woprówka albo miejsce w cieniu jeżeli było to na kąpielisku) - niestety tych niemiło wspominam, bo nie dość że nic nie robili to jeszcze byli źli jak trzeba było ten tyłek z krzesełka ruszyć. Drudzy opowiadali jak to było kiedyś, uczyli pracy i uczulali, na co zwracać szczególną uwagę a przy tym byli jajcarzami, że można było się pół zmiany śmiać aż brzuch bolał. Znam jednego ratownika 70latka, pracuje na pewnej pływalni w Warszawie i wierzcie mi, facet wszystko ogarnia lepiej niż niejeden młodzieniaszek.
MONIKA napisa³/a:
Jesteście słabą ekipą skoro nie potraficie przekazac swojej wiedzy , umiejętności koledze który tak jak twierdzisz pracował 20 lat temu i nie ma pojęcia o ratownictwie .
Podzielam to zdanie w 100%. Poza tym ja bym porozmawiał z tym ratownikiem w 4 oczy i powiedział prawdę zamiast za plecami kopać pod nim dołki - to takie polskie. Czy rozmawialiście z nim i przedstawiliście swoje uwagi? Jeżeli nie, najwyższa pora to zrobić. Nikt nie jest idealny a chyba każdy z Was też wolałby usłyszeć pewne rzeczy na swój temat w 4 oczy niż aby pisano o Was na forum w takiej ważnej sprawie.
Homo homini lupus est.
goldiaszek Wypowie się, choć w ostateczności RWP, Nurek P1
Przekazywanie wiedzy to jedno, a nie łapanie o co chodzi i swoje teorie to drugie. Facet powinien robić za sprzątaczkę bo bardziej interesuje go ściągnięcie wody z podłogi niż obserwowanie niecki. Jest nas dwójka na zmianie, 2 niecki basenowe + hamownia zjeżdżalni która jest tak niefortunnie zrobiona, że codziennie są w niej co najmniej dwa podtopienia. Wiem jak ratownictwo wyglądało 10 lat temu i wiem jak wygląda dziś to inna bajka i inne szkolenia, ale wzorce zostają te same a mianowicie ratowanie ludzkiego życia, a uwierzcie ze ten facet jest niereformowalny.
Pytałem o to czy można coś z tym zrobić i prosiłbym o konkretne odpowiedzi jeśli takowe istnieją..
Pozdrawiam
P.S.
Czy jesteśmy słabym zespołem?
Stwierdzę to po dłuższym czasie pracy razem bo jak na razie to poznawanie siebie i swoich możliwości.
Mateo BAD - Bardzo Aktywny Działacz Ratownik WOPR
Macie kamery na basenie? Bo to Wam pomoże. Weźcie normalnie najwyższego z was stopniem/ew. stażem. Aby poszedł do waszego szefa, przedstawił nagrania z monitoringu że tym gościem jest problem, no i nastraszyć kwestią jak coś się stanie że "góra" też będzie miała przypał.
Nie wiem jak macie z poleceniami(typu polecenie- wykonać), bo jak się was nie słucha, czy cos źle robić, itd do raportu odpowiedni wpis. To też będzie przydane przy rozmowie z szefem.
No jeszcze zostaje to aby się sam zniechęcił, ale to pewnie może potrwać i niestety kosztem bezpieczeństwa...
[ Dodano: Sob Maj 12, 2012 4:09 pm ]
PS: Czy wasz szef nie widzi tego ze jak wszyscy macie wątpliwości co do typa to faktycznie jest coś nie tak z nim?
Nie mo¿esz pisaæ nowych tematów Nie mo¿esz odpowiadaæ w tematach Nie mo¿esz zmieniaæ swoich postów Nie mo¿esz usuwaæ swoich postów Nie mo¿esz g³osowaæ w ankietach