Poczekajmy i trzeba wyczekac momentu że już siada i znika wtedy mając kupe sił możemy walczyc , a raczej chwycić mocno topiącego się i uratować
I znowu...
Ludzie nie ma czasu na czekanie!! Trzeba liczyc sie z tym, ze każdy czlowiek inaczej reaguje na stres zwiazany z tonieciem, kazdy jest inaczej wytrenowany, kazdy ma lepsza badz gorsza kondycje fizyczna i nie wiemy, czy jak bedzie sie czekalo 10, 15, 30 sekund itd; to czy akurat w czasie uplywania ów czasu nie bedzie już zapożno...Trzeba natychmiast reagować na zagrożenie, realnie do tego podchodzac(realnie oceniajac swoje sily i czy bedzie podczas akcji potrzebny jakis sprzet pomocniczy)!!!!
Gwoli przypomnienia:
Do podstawowych obowiązków ratowników należy:
z rozp. RM z dnia 6 maja 1997 r. załącznik nr 4 § 9 (Dz. U. Nr 57 poz. 358)
1. stałe obserwowanie obszaru kąpieliska i niezwłoczne reagowanie na każdy sygnał wzywania pomocy oraz podejmowanie akcji ratowniczej,
no tak ale załóżmy że jest sytuacjia że już jest ta 18.00 kończysz robote już jakiś kumpel zniósł sprzet tobie zotała tylko siedzenia do zniesienia . Jest 5 minut po 18 kyos się topi. Trochę dalej. Jakieś 700 m . Lekki wysiłek to to nmie bedzię. Więc płynie się szybko i w dodatku męczy. Juz ratownikjest 6 metrów od osoby. No to na zdrowy rozum: jęsli jestem zmęczony to mogę sobie nie dać rady. Lepiej więc odczekać aż ta osoba się trochę pomeczy powalczy sama z wodą, wtedy bedzie nam łatwiej ją ratować . My odpoczniemy ona bedzie zmęczona. Nie mówię że jest stanie w wodzie i się patrzenie w niebo i czxejkanie. Jest sie blisko ma sie konktak, że można szybko zaaragować. Ja Cię rozumiem że 5 lat w zawodzie i dużo akcji ratowniczych, ale jak połynełeś to może jakaś akcjia bez sprzetu była. Więc jak postępowałeś. Tak się terz pytam z ciekawości.. no odpowiedz na pierwszą część posta... jak ty to widzisz
...Ja ratownik Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego przymuje za swe godło "niebieski krzyż i złotą kotwice" - przyrzekam sumiennie i w pełnym poczuciu odpowiedzialności moralnej wypełniać swoje obowiązki społeczne. Dopóki zdrów będe, bez względu na pogodę, porę dnia i nocy przez okres całego roku pośpieszę z pomocą ludziom, którzy znaleźli się w niebezpieczeństwie utraty życia w wodzie. Wszystkie swe siły i umiejętności wykorzystam dla zmniejszenia nieszczęśliwych wypadków utonięć, nie zapominając, że od mojej postawy zależne może być życie ludzkie.
michal88 napisa³/a:
Trochę dalej. Jakieś 700 m . Lekki wysiłek to to nmie bedzię. Więc płynie się szybko i w dodatku męczy.
700 m ale w glab wody czy wzdluż brzegu?? Jesli w glab wody biore lodke i plyne lodzia do poszkodowanego NIGDY W PLAW po pierwsze by uniknac zmeczenia po drugie by nie stracic ze wzroku poszkodowanego(i w tym celu potrzebna jest pomoc wymienionego przez ciebie kolegi). Jeśli w zdluz brzegu to podbiegam ten kawalek( mialem podobna akcje ) i wskakuje do wody na wysokosci poszkodowanego
michal88 napisa³/a:
Juz ratownikjest 6 metrów od osoby. No to na zdrowy rozum: jęsli jestem zmęczony to mogę sobie nie dać rady. Lepiej więc odczekać aż ta osoba się trochę pomeczy powalczy sama z wodą, wtedy bedzie nam łatwiej ją ratować . My odpoczniemy ona bedzie zmęczona. Nie mówię że jest stanie w wodzie i się patrzenie w niebo i czxejkanie. Jest sie blisko ma sie konktak, że można szybko zaaragować. Ja Cię rozumiem że 5 lat w zawodzie i dużo akcji ratowniczych, ale jak połynełeś to może jakaś akcjia bez sprzetu była. Więc jak postępowałeś. Tak się terz pytam z ciekawości.. no odpowiedz na pierwszą część posta... jak ty to widzisz
* na przypadek zmeczenia odpowiedzialem wyzej
* co do "walki z woda" osoby poszkodowanej: ów osoba już dość dlugo walczy z woda(czas na doplyniecie) i nie ma duzych zapasow sil
* co do mojej akcji bez sprzetu:
mialem podobną, po pracy wlasnie w odleglosci okolo 300 metrow od mojego stanowiska( w zdluz lini brzegowej) ktos zaczal tonąć. Pobieglem choć bylem zmeczony po calym dniu. Wskoczylem wykonalem scyzoryk etc chwyt za nogi-> sciagniecie w dol-> obezwladnienie(byla krotka walka jednak troche mnie jest i poszkodowany nie dal mi rady), -> zalozenie chwytu do holowania i na brzeg. W moim przypadku bylo o tyle dobrze ze cala akcje widzialy pielegniarki ktore opalaly sie w poblizu. Przejely odemnie tego kolesia i zaczely "pracowac" nad poszkodowanym. Mi pozostalo wezwac pogotowie...
Ja tez mialam bardzo duzy wycisk na kursie. I tak powinno byc wszedzie bez zadnych taryf ulgowych. W koncu ratownik musi byc sprawny i miec wszystko opanowane.
Nie mo¿esz pisaæ nowych tematów Nie mo¿esz odpowiadaæ w tematach Nie mo¿esz zmieniaæ swoich postów Nie mo¿esz usuwaæ swoich postów Nie mo¿esz g³osowaæ w ankietach