Wiek: 36 Doczy: 18 Lis 2005 Posty: 66 Skd: Warszawa
Wysany: Nie Lis 20, 2005 7:05 pm W skrócie wasza historia z WOPRem!!
1. Chodziłem cały rok na basen do PKiN na ratownictwo do Marka Chadaja(tam zaliczyłem część basenową)
2. Następnie wyjechałem na obóz do pieczarek gdzie zaliczyłem rzutki,RKO,akcje ratownicze,1500m,łódki(tor ILS),chwyty węzełki itp.(pod przewodnictwem M.C.)
3. Teorię zaliczyłem u Konrada Kurka
4. A staż robię u Dominika Kuchowicza
5. A także przymierzam się do RW uczestnicząc na zajęciach z grupą wodnych.(też D.K.) Tyle w skrócie moja przygoda z WOPRem=)
ale napewno się ona poszerzy o kolejne nowe doświadczenia!!!
co najśmieszniejsze jeden kurs robiłem u trzech instruktorów,a niczego nie oblewałem hehe=)
Wiek: 36 Doczy: 18 Lis 2005 Posty: 66 Skd: Warszawa
Wysany: Pon Lis 21, 2005 5:21 pm
Sztondi napisa/a:
Miałeś do czynienie z dobrymi Instruktorami. Mam ich Książke VADEMECUM Ratownictwa Wodnego
Hehe a jak ja chciałem kupić ich książkę to już nie było.
Musiałem kserować=)
Fakt są dobrzy.
Dzięki nim we mnie narodził się nowy bakcyl dążenia do doskonałości, a to chyba najważniejsze.
w sumie znajomy mnie namówił bo wnerwiłem się na innego ratownika zamiast go walnąć zostałem ratownikiem z marze3niem wyrzucenia go z pracy ale mój instruktor pokazał mi inne zalety tego patentu
_________________ złemu tancerzowi prącie w tańcu mrowi
Moja historia z WOPRem zaczęła sie z 2 miesiące temu. Zawsze na basenie dużo pływałem, zawsze robiłem 60 długości basenu i dopiero kończyłem pływać. Jednak nie chciałem na tym pzestać. Zrobiłem sobie zwykłą kartę pływacką 28 września 05`(wiem, że późno jak na mój wiek), chciałem zrobić specjalną, czyli zółty czepek ale okazało się, że na basenie nie można a lato juz minęło, więc było za późno na pływanie w jeziorze. Poszperałem troszeczke w internecie na te tematy i znalazłem stopnie ratownicze. Nakręciłem sie tym ostro i postanowiłem zapisać sie na MR. Z niecierpliwością czekałem na ogłoszenia w moim mieście kiedy zaczyna się kurs. I tak się zaczęło. Jestem zadowolony, że tak nas katują na basenie, robimy średnio ze 2-3 km + godzinka teorii. Dopiero na kursie wiem jak sie poprawnie pływa kraulem i żabką a wcześniej nie miałem pojęcia, że robiłem tak proste błędy. Przedemną jeszcze wiele kursów aby osiągnąć coś więcej. Tak wygląda moja skromna historia.
Ja jak byłem mały poszedłem z dziadkiem nad rzekę Było to na Mazurach. Nie umiałem oczywiście pływać... Długo by opisywać jak do tego doszło, ale zacząłem się topić... Fatalne uczucie - myślałem, że po mnie. W ostatniej chwili dziadek jednak mnie uratował...
Od tamtej pory nie cierpiałem wody! Strasznie... Aż rodzice zapisali mnie na basen w celu zlikwidowania skoliozy...
No i tak się zaczęło... Teraz chodzę na kurs MR... Tak na złość losowi
W ostatniej klasie liceum mialem w drugim semestrze zajecia caly czas na 10 wiec przychodzielm codziennie o 8 na basen. Znajomy ratownik w kwietniu powiedzial mi ze z 3 tygodnie temu zaczal sie kurs na ratownika i jak chce to moze mnie podszkolic zebym nadrobil zaleglosci. Na kurs dostalem sie psim swedem bo na nawrocie napilem sie wody i musialem wracac zabka wtedy jeszcze nie wiedzialem ze ratownicza ale w mialem 43s. Bardzo sie przykaldalem na kursie i ukonczylem go juz bez problemowo. Wakacje przepracowalem jakos spoleczne z ekipa z kursu (ok 400 godzin).
W tym roku w marcu zaczalem RW ukonczylem go z wyroznieniem. Pracowalem dla Niemieckiego Wasserwachtu (ok 200h), reszte wakacji spedziel mna basenie. Aha jeszcze w miedzyczasie skonczylem kurs na sternika lodzi motorowodnych. Po nowym roku chce zrobic asyste w kursie na MRW/RW i instruktora plywania...w dlaekiej przyszlosci SRW...IWOPR :)Zapalu i checi wystarczy wiec jesli zdrowie dopisze i uznam ze jzu moge poniesc odpowiedzialnosc za szkolenie mlodej kadry:))