Dla zaineteresowanych krotka relacja ze szkolenia dostepna jest tutaj Bylo swietnie-pozdrawiam wszystkich co byli Na miejscu dowiedzielismy sie ze to byl etap A a za rok odbedzie sie etap B Pozdrawiam
Kolucho mozesz napisac jakas relacje z tego szkolenia, miałem tam być ale niestety wypadło coś innego. Napisz jak było, napewno inni też będą zainteresowani.
widziałem zdjęcia które organizatorzy dawali na płytach (thx Catzpeer)
moja skromna opinia jest taka, że spodziewałem się czegoś lepszego niż wyrzucenie w kombinezonie do wody a po kilku minutach zebranie na pokład...
szkolenie jest "specjalistyczne" wiec kursanci zostali specjalistami w pływaniu w kombinezonach... ale z drugiej strony mają na to papier i wpis do książeczki ;D
Wysany: Wto Wrz 19, 2006 1:00 pm O specjalistycznym szkoleniu centralnym słów kilka
Witam!
Heh, skoro padło pierwsze słowo krytyki to ja też wrzucę słów kilka o tym jakże specjalistycznym szkoleniu.
Wszyscy kursanci zostali przez organizatora podzieleni na grupy wg. zupełnie niezrozumiałego klucza. Następnie w grupach realizowaliśmy zadania wymyślone przez Instruktorów prowadzących szkolenie, w niektórych przypadkach mające mało wspólnego z ratownictwem wodnym, a mianowicie: 1) gaszenie zapruszonego ognia wielkości malego ogniska za pomocą gaśnicy (z grupy 17 osobowej mogły wziąć udział jedynie 3 osoby, ktore i tak usłyszały, że za dużo środka gaśniczego zużyły!), 2) przejście przez zadymiony kontener w aparacie oddechowym z zeszłej epoki (średni czas przejścia 1min. 30sek.), 3) rozwinięcie węża strażackiego i trafienie strumieniem wody w wyznaczony punkt, 4) wskoczenie do wody z łódeczki w leciwym kombinezonie ratunkowym i .... to koniec tego ćwiczenia hmm. Tak wyglądała dla mojej grupy pierwsza część szkolenia. Łatwo policzyć, że czas czynnego udziału każdego kursanta w „ćwiczeniach” wyniósł kilka minut! Myśleliśmy, że ktoś robi sobie jaja i wkręca nas, że zaraz wyskoczy z krzaków nasz kochany prezes Jurek i nam to oznajmi, zapraszając na prawdziwe szkolenie, ale niestety tak nie było. Przejdźmy zatem do drugiej części szkolenia, równie pasjonującej jak pierwsza. 5) pozorowana akcja ratunkowa w przypadku wywrócenia się żaglówki (omega) (do dyspozycji mieliśmy deskę ortopedyczną bez stabilizatora głowy i bez kołnierza! Czas wykonania tego zadania: 2,5 min.) 6) wydobycie manekina z zatopionej kabinówki – głębokość ok 1,2 metra. Heh, jak uczę dzieci z 2 klasy podstawówki, daję im cięższe zadania, ale cóż. 7) przepłynięcie się i skok z łodzi ratunkowej SAR 1500. Instruktor prowadzący zaliczenie chyba robił je po raz pierwszy w życiu – przerażony byłem tym, że wyrzucił osoby z łodzi bez wcześniejszego omówienia pozycji skoku, sygnalizacji powodzenia skoku itd. Osoby, które skakały z łodzi przy takiej prędkości pierwszy raz w życiu miały dużo szczęścia, że całe i zdrowe wróciły na ląd. Drugi skok przy większej prędkości był dla chętnych. Tym razem olśniło Instruktora, że wypadałoby sygnalizować z wody powodzenie skoku, tylko niestety niefortunnie (bo nie wiem jak to inaczej nazwac, żeby go nie obrazić) nakazał pokazywać znak osobom, którym skok się nie udał. Nie wiem jak podniosłaby rękę osoba nieprzytomna heh. Porażka. I to by było na tyle jeśli chodzi o specjalistyczne szkolenie centralne. Strata czasu i pieniędzy. Nie nauczyliśmy się nic. Obraz nędzy i rozpaczy. Jedynym przyjemnym wątkiem szkolenia była możliwość podstawowego poznania jednostki SARu. Jak tak ma wygladać ratownictwo w Polsce to ja się wypisuję. Na deser, a raczej przystawkę bo na rozpoczęciu, nasz kochany prezes Jurek ośmieszył nas (WOPRowców) na tle innych organizacji ratowniczych. Między innymi stwierdził, że „jeden z RIBów zakupionych ze środków MSWiA przez pomyłkę zamiast do WOPRu trafił do PSP, ale to może lepiej, bo będzie zadbany!” Niezły policzek, nieprawdaż. Szkolenie kosztowało 300zł. Zarząd główny pojawiając się na tym szkoleniu zafundował sobie wycieczke z pobytem w drogim szczecińskim hotelu. Szkolenie mogło być dotowane, ale niestety.... Możliwość spotkania naszego kochanego prezesa Jurka – bezcenna! Pozdrawiam RR
Widze ze padlo wile slow krytyki odnosnie szkolenia, z czescia uwag sie zgadzam, z niektorymi jednak nie moge. Wydaje mi sie ze duzy wplyw na ocene maja oczekiwania i nastawienie z jakim sie na nie jechalo. Ja wraz z moimi kolegami wybierajac sie na nie podchodzilismy do tego z pewnym dystansem gdyz takowe bylo organizowane po raz pierwszy a dodatkowo sama nazwa "sprzetowe" oraz jego opis nie bardzo mowil na co sie nastawiac dokladnie.. Co do podzialu na grupy to zamierzeniem organizatora bylo podzielenie wszystkich regionami lecz ta sztuka sie nie udala i priorytetem stala sie licznosc grup w granicach 17-18 osob - niestety ponad sto osob to zdecydowanie za wiele jak na tak zorganizowane szkolenie. Dobor cwiczonych elementow jak na kurs dla ratownikow WOPR tez moze budzic kontrowersje (bycmoze w wiekszym stopniu nawet chodzi tu o ich przedstawienie i cwiczenie) a wspomniane gaszenie ognia wielkosci ogniska nie zaliczalo sie jako stanowisko a bylo jedynie pokazowka (prawdopodobnie ze wzgledu na zbyt duze zuzycie srodka gasniczego ). Podejmowanie pozorantów z jednostki SAR sprowadzilo sie do wyciagania nas na jednostke, a co do skokow to w mojej grupie zostala podana informacja jak wykonac skok i tak naprawde predkosci nie byly az tak oszalamiajace aczkolwiek sygnalizacja problemow byla conajmniej smieszna.. Faktem niewatpliwie jest iz calosc nie powinno nazywac sie szkoleniem a zabawa bo jak wiele mozna nauczyc sie w jeden dzien (calosc odbyla sie w sobote reszta to pogaduchy) bedac na 6 roznych stanowiskach Wedlug mnie cale szkolenie przeroslo organizatorow gdyz zbyt wiele osob poruszalo sie na zbyt wielu stanowiskach tak naprawde nic z nich nie wynoszac (nie mowiac o tym ze z niektorych nic sie nie dalo wyniesc) bo czas na wykonywanie poszczegolnych czynnosci zostal dobrze ujety przez kolege powyzej. Ale osobiscie nie spodziewalem sie nic innego gdyz szkolenie specjalistyczne jest takie czesto jedynie z nazwy ale z pewnoscia musze przyznac ze atmosfera byla bardzo dobra i calosc mozna bylo wykorzystac do poznania wielu ciekawych ludzi szkoda tylko ze za 300 zl Niestety nabycie takich umiejetnosci (czyli zabawa za duze pieniadze) jest wymogiem do uzyskania wyzszych stopni.. Pozdrawiam
PS
Przemowienie prezesa bylo pierwsza klasa.. jak zreszta caly jego pobyt..
Catzpeer Wypowie się, choć w ostateczności Ratownik
Doczy: 10 Wrz 2006 Posty: 13 Skd: Gdynia
Wysany: Czw Wrz 21, 2006 1:30 am
Jak dla mnie to to szkolenie to byl tylko dowod na to ze ZG zbija kase i ma w dupie ludzi, ktorzy na prawde chca sie szkolic i byc gotowym ratowac ludzi w kazdej sytuacji. Gaszenie pozarow... to brzmi zbyt dumnie na to co bylo w Szczecinie! To wszystko przypominalo bardziej festyn rodzinny organizowany przez OSP niz "Szkolenie Specjalistyczne WOPR". Wiem co mowie, bo juz na kilku festynach gasilem wieksze "pozary" niz te na szkoleniu . Postawili na ilosc, nie na jakosc. Trzeba na prawde ogromnych srodkow i przygotowan, aby przeprowadzic szkolenie dla 100 osob. Nie da sie nawet mimo szczerych checi w przeciagu osmiu godzin przeszkolic setki osob w szesciu roznych rzeczach :/ Calkowicie popieram to, co pisal RR i moglbym dodac jeszcze duzo od siebie... Gdyby nie to ze w sobote gralo nam Boney M to juz w ogole bylaby jedna wielka lipa No i az krew mnie zalewa jak sobie pomysle ze ZG wymusza na nas jezdzenie na takie pseudoszkolenia zeby ubiegac sie o wyzszy stopien...