Pomg: 1 raz Doczy: 19 Mar 2010 Posty: 537 Skd: chleb!
Wysany: Pi Mar 19, 2010 4:20 pm
DeVu napisa/a:
Kiero przyniósł zabawkę do pracy na 1 dzień i chciał zobaczyć jak działa a co niby powinniśmy zrobić? Jedynym sposobem jest wypowiedzenie o prace z podkreśleniem o mobbing albo pójście do lekarza o obdukcję.
Jeśli rzeczywiście wszyscy na niego narzekają, to trzeba było się dogadać i zgłosić sprawę do sądu pracy. Myślę że 6 świadków (tylu jest na zmianie ratowników?) wystarczyłoby żeby go udupić a Wy wyrwalibyście odszkodowanie za straty moralne ...
[Można powiedzieć że poczułeś się upokorzony przed klientami basenu i innymi pracownikami oraz że odczułeś to jako groźbę]
1. Ciężko z pracą - ludzie się boją pyskować ;/ Zwłaszcza jak kierownik kwituje każdą rozmowę zdaniem "Nie chcesz, nie pracuj"
2. Niestety ale układ na tym basenie jest sztywny. Firma ARTO to prawie rodzina Corleone.
3. Dziwi mnie, że tyle osób się przewinęło, wytoczonych było kilka spraw, z tego co wiem były 2 utonięcia na tym basenie i wszystko tak się "rozmywa" w cudowny sposób.
4. Agencja niewolników ARTO jest w naszym kraju pod ochroną, jak wiele podobnych agencji zatrudnienia, które korzystają na wyzysku ludzi.
5. Generalnie mają w dupie wszystko. Jeszcze na początku pracy, poszedłem z propozycją, że zrobie za darmo szkolenie BLS AED - takie przypominający etc. Olewka po całości.
W ARTO nie liczy się doświadczenie, wiedza etc Tam idelanym pracownikiem jest ten który przez 5,10 może nawet 15 lat będzie robił za 1500 zł ;] A najlepiej żeby był młodszy ratownik, wtedy 1400 zł, myśle że niepełnosprawnego też by wzieli (już chyba nawet jeden był )
_________________ "Pośród zgiełku i pośpiechu, spokojnie idź..."
myśle że niepełnosprawnego też by wzieli (już chyba nawet jeden był )
Raz przyjęli skazanego. Gościu miał jakieś 20 lat, wszędzie miał blizny bo parę razy został przejechany nożem po ciele. Dres, skóra, komóra i te sprawy. Miałem z nim na początku trochę problemów wychowawczych ale jak stał ze mną to po pewnym czasie zachowywał się normalnie, przynajmniej na mojej zmianie. Raz przyszedł ostro zawiany i było czuć od niego alkohol. Akurat przyszedł "prawnik", zawinął go i pojechali na komendę w celu zbadania zawartości alkoholu w organizmie. Wykazało mu 0 promili (sam się dziwię jakim cudem). Jak wracali to "prawnik" mu powiedział, że gdyby ratownicy się pytali jak się sprawa zakończyła, to byli w aptece bo źle się poczuł Wszyscy mieliśmy ubaw po pachy
Taktyka aby tam przetrwać jest prosta. Odbębnić swoje 8h i zwijać do domu. Nie spoufalać się z nikim, nie rozmawiać na tematy prywatne i nie rozmawiać na temat innych pracowników, zarówno ratowników jak i kierownictwie. Mało mówić, przeważnie słuchać, wykonywać swoje obowiązki. Po jakimś czasie wychodzi kto jest kto więc można się nieco otworzyć. I najlepiej nie mieć nic wspólnego z naukami pływania. Za stawkę 18zł za 30 min ratownicy-instruktorzy często wskakiwali sobie do gardeł więc najlepiej umywać z tego ręce. Lubiłem ten obiekt, basen zewnętrzny, odnowę biologiczną, kasjerki i masażystki i mimo wszystko miło ten czas wspominam
Śmiechu było co nie miara, przeważnie z głupoty innych
Najbardziej boli właśnie to, że to jest zajebisty obiekt i poza firmą ARTO jest tam zajebista atmosfera. To trzeba przyznać ;]
Trzeba się zastanowić dlaczego coś takiego jak agencje zatrudnienia zostały w ogóle dopuszczone do głosu. To jest pomyłka, największa pomyłka w naszym kraju.
_________________ "Pośród zgiełku i pośpiechu, spokojnie idź..."
Wystarczyłoby wymienić 2-3 osoby i byłaby zdrowa atmosfera. Jeżeli chodzi o prezesów to nie mogę im nic zarzucić, bo żyliśmy w zgodzie. Kasa się zgadzała, zawsze była na czas, premia była cała, z czasem i kierowniczych zmian było coraz więcej.
Rozmowy z pracownikami często odbywają się jak pogadanki w szkole - jak chciałem prouszyc na spokojnie jakiś problem to byłem olewany.
Generalnie tam nie ma drogi służbowej - tzn pełna wyjebka. Kilka razy pieniądze nie były wypłacone na czas, kilka razy grożono ucięciem premii za nic (błędy nie po stronie ratowników).
Jak wiadomo to jest duży obiekt i duża grupa ludzi, nie wszyscy się będą lubić etc. Tylko, że dobór ludzi i kierowanie zespołem może takim problemom zapobiec.
Na warszawiance doboru ludzi nie ma. Kierownik nie ogarnia, i podżega do przepychanek między ratownikami ;] Jest super
_________________ "Pośród zgiełku i pośpiechu, spokojnie idź..."
Wiek: 39 Doczy: 28 Cze 2007 Posty: 6 Skd: Warszawa
Wysany: Pon Lut 25, 2013 7:24 pm
Ma ktoś aktualne informacje na temat pracy na tym obiekcie? Bo dostałem propozycję zatrudnienia na "Warszawiance" i nie wiem teraz czy zamieniać pracę jako sprzątaczka (http://www.forum.wopr.net.pl/topics29/3847.htm#32508) na pracę jako żywa tarcza. Jakie w tej chwili panują tam warunki? Zmieniło się może kierownictwo? Czy po tym przypadku utonięcia zmieniło się podejście co do bezpieczeństwa? Proszę o szybką odpowiedź
Chciałem zacząć pracę w wodnym parku, ale po przeczytaniu komentarzy trochę się waham. W Łódzkim aquaparku pensja wynosi na początek 9 brutto... płakać się chce. Mam propozyzję pracy w Warszawie za 17 brutto/h (nie jako ratownik), ale pomyślałem sobie, że może lepiej poszukać pracy gdzies na basenie. Możecie powiedzieć jak to wygląda z zarobkami na Warszawskich akwenach? Składałem rownież CV w Wesolandii. Może tam jest troche lepiej niż w Wodnym Parku?
horbas, taktyka jest następująca: zatrudniasz się na Warszawiance szukając lepszej pracy, rok maksymalnie można tam posiedzieć, masz punkt zaczepienia więc poprzez poznawanie nowych ludzi będzie łatwiej. Sam przecierałem ten szlak Oczywiście nie za 9zł brutto, ale jak 2k netto będzie z przodu to wal w ciemno.