Wysany: Nie Kwi 23, 2006 12:24 am Chrzest ratownika
Witam!
Chciałem się Was spytać czy jest coś takiego jak chrzest ratownika który pracuje pierwszy raz nad morzem?? Spotkaliście się kiedyś z czymś takim? Doszły mnie słuchy, że były kiedyś organizowane tego typu imprezy. Proszę o odp. Z góry dzięki.
U nas chrzest jako taki nie ma miejsca za to zdarza sie pozorowana akcja dla sprawdzenia postepow nowicjusza a o tym juz w innym temacie pisalem (a dokladniej tutaj) Pozdrawiam
Lawryn Wypowie się, choć w ostateczności Ratownik WOPR
Wiek: 36 Doczy: 16 Maj 2006 Posty: 5 Skd: Świdwin
Wysany: Wto Maj 16, 2006 6:27 pm
U mnie w Kołobrzegu podobnie... Tylko pierwszy tydzień miałem ciężko - dziennie po 4-6 razy leciałem do akcji z bojką, kołowrotem, łódką... a po tym wszystkim były już luzy
dziennie po 4-6 razy leciałem do akcji z bojką, kołowrotem, łódką... a po tym wszystkim były już luzy
Mam nadzieje ze byly to normalne cwiczenia a nie akcja pozorowana z zaskoczenia. U nas taki test czasem robimy nowicjuszom ale tylko raz gdyz uwazamy iz wiecej razy wrecz szkodzi a nie pomaga w pracy i nauce (problematyka ta zostala poruszona w temacie do ktorego linka zamiescilwem w swoim wczesniejszym poscie ). Pozdrawiam
dziennie po 4-6 razy leciałem do akcji z bojką, kołowrotem, łódką...
Też chciałbym tak mieć Oczywiście jako ćwiczenia. Niestety nie nauczono mnie jeszcze posługiwać się kołowrotem a łódkę muszę podszlifować bo też na kursie byle jak to wyglądało.
Niestety nie nauczono mnie jeszcze posługiwać się kołowrotem
Rozumiem ze jestes MRW i jakos w glowie mi sie nie miesci ze na takim szkoleniu nie pokazano i nie przecwiczono akcji z kolowrotem Jesli tak w istocie bylo to mam powazne obawy co do poziomu i wartosci tego kursu.. Pozdrawiam
Lawryn Wypowie się, choć w ostateczności Ratownik WOPR
Wiek: 36 Doczy: 16 Maj 2006 Posty: 5 Skd: Świdwin
Wysany: Sob Maj 20, 2006 3:03 pm
kolucho napisa/a:
Mam nadzieje ze byly to normalne cwiczenia a nie akcja pozorowana z zaskoczenia.
Owszem to były akcje pozorowane w formie ćwiczeń i były zapowiadane, ale niestety były też i te niezapowiedziana. Bywało tak, że wracałem zmęczony z akcji zapowiedzianej, patrzyłem na woda i widziałem że kolejna osoba (z wieży) wisi na palikach.... Nie przepadałem za tym, ale dzięki temu nauczyłem się zwracać większą uwagę na wodę i już się nie bałem podejmować akcji.
co do chrzestu nad morzem to tylko testy sprawnosciowe....
ale jest chrzest młodszych ratowników u mnie było to przełozenie głowy przez koło ratunkowe byłem zgiety w poł.... i kazdy ratownik uczestniczacy uderzał płetfom w dupsko...
Witam
jestem nowy na forum i od niedawna MR.
na kursie który robiłem w Siedlcach wyglądało to tak:
1. skok na pomoście przez krzesełko ustawione tuz przed końcem pomostu
2. spożycie jakiegoś niezbyt smacznego "napoju" - cary, pieprz, kechup, cukier i woda z niezbyt czystego siedleckiego zalewu- wszyscy przeżyli
3. wiadro zimnej wody na klatę
4. czołganie się przez 2 koła i polewanie zimną wodą
5. wiosłem po tyłku
6. zwalenie do wody za pomocą tego wiosła
- cała ta trasaniewyszła bo zaczeliśmy wrzucać do wody starszych kolegów i niebyło komu kończyć chsztu, a gdy chcieliśmy wrzucić instruktora ten wsoczył do łódki i troszke odpłynoł
my teraz skończyliśmy kurs.. on był łączony byli ratownicy młodsi i my ratownicy wodni. Na ostatni dzień gadamy z instruktorem.. " moze jakis chrzescik". A on mówi że dawajcie, róbcie chrzest. Jaja były bo na początek chlapanie zimną woda po brzuchu. Potem przechodzili pomiędzy dwoma kołami io tam tez wiadra na łeb. Był taki kolo co nie zmieściłsie miedzy tymi kołami taki szeroki w barach. Potem wiosłem w dupsko i do wody. ALe skończył osie ze wszyscy wylądowali w wodzie. To taki chcrzest ala kolonie czy cos takiego tylk oze dla ratowników...
U mnie na kursie wszyscy dostawali w dupska płetwami W jeden pośladek od prezesa, w drugi od jednego z instruktorów. Następnie do wody Pręgi miałam przez tydzień