Wysany: Sob Cze 29, 2019 4:19 pm Czy ktoś wogóle panuje nad tym co się dzieje?
Cześć
Lato, sezon w pełni, większość czasu siedzę na jakichś kąpieliskach - jako klient. Prawdę mówiąc łapie mnie trochę zgroza patrząc na to co się dzieje.
1. Wolna amerykanka jeśli chodzi o klientów. Przychodzą, skaczą tam gdzie nie wolno, podtapianie, wrzucanie do wody, spychanie z pomostów. W tym roku na skalę chyba do tej pory nie spotykaną. Wieczne pretensje do ratowników że "coś". Niespotykany do tej pory poziom agresji, wzlędem tych co mają ratować ich życie.
2. Ratownicy (co żal powiedzieć) mają w dupie zakres obowiązków. Najczęściej jak kończe trening, to kąpielisko jest właśnie otwierane, więc widzę jak się to odbywa. Łódki na wodę, koszulki na grzbiet, parasolki na stanowisko i .. koniec. Przez kilka pobytów, ani raz nie widziałem żeby dno zostało skontrolowane przed otwarciem. Nikt nie zwraca uwagi na porzucone ciuchy przy zamknięciu (piszę o kąpieliskach na śródlądziu).
3. Policja to też ma w dupie. Gadałem z ratownikami na jednym obiekcie jeziorowym - na wezwanie do agresywnego pijanego - jechali 40minut. Gość zdążył "uciec" choć się zataczał.
4. Alkoholizm na sprzęcie pływajacym. Robiłem trzydniowy spływ Pilicą. Kajaków są tam setki. Praktycznie na 99% jednostek, alkohol przed, po i w trakcie. Ludzie pogłupieli do końca? Widziałem spływ seniorów. Wpakowali dziadka do kajaka, bo z wody by nie wszedł i razem z kajakiem zwodowali. Pierwsza rzecz którą mu podano - czteropak.
Jedyna pozytywna rzecz z ostatnich dni - chłopaki z DG kopsnęli się RIBem żeby sprawdzić czy przypadkiem nie holuję przewróconego kajaka. Holowałem bojkę asekuracyjną, ale super że się zainteresowali.
Czy to już ostateczny upadek obyczajów na planecie małp?